Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 maja 2017

"Mały diamencik" - praca konkursowa Hani L.

Gdy Alojzy Nitka i Ziemowit Kłębek zakładali biuro detektywistyczne „Po Nitce do Kłębka”, nawet nie sądzili, że będą mieli tak dużo roboty. Już pierwszego dnia zaczęli zgłaszać się do nich obywatele pragnący wyjaśnić różne tajemnicze sprawy. Większość z tych zagadek nie przysparzała panom Alojzemu i Ziemowitowi większych trudności. Aż do dnia, kiedy do drzwi ich biura zapukał pewien niepozorny chłopiec. Miał na imię Emil. Ubrany był całkiem zwyczajnie, mówił cicho i trochę się jąkał. Ów Emil twierdził, że ktoś go śledzi i być może chce go porwać. A wszystko dlatego, że chłopiec znalazł na ulicy malutki, ledwo widoczny gołym okiem, czerwony diamencik, od którego odbijały się pięknie promyki słońca.
Detektywi w skupieniu i z uwagą wysłuchali historii Emila. Chwilę po tym jak chłopiec zakończył swoją opowieść, Alojzy wyjął z szuflady biurka mały, skórzany notes i szczegółowo zanotował w nim całe zdarzenie. W pewnym momencie detektyw powiedział:
- Myślę, że ktoś chce ukraść ci ten klejnocik. Musimy dowiedzieć się, kim jest ta osoba
i dlaczego chce to zrobić.
W pokoju zapanowała cisza. Było słychać tylko brzęczącą muchę, która nagle przeleciała przed nosem Ziemowita i wyrwała go z zamyślenia. Mężczyzna cicho wyszeptał:
- Dziwne…. Rozumiem, gdyby kryształ był duży, ale przecież jest tak malutki, że aż trudno go dostrzec. Hmmm dziwne to wszystko…. – westchnął ciężko.
Detektywi postanowili przyjąć tę intrygującą sprawę i obiecali, że rozwiążą zagadkę. Emil podziękował i wyszedł, po czym udał się prosto do domu. W drodze powrotnej cały czas nurtowało go jednak pytanie, czy rzeczywiście mężczyźni będą w stanie mu pomóc.
 W tym samym czasie w małym pokoju, detektywi zastanawiali się, o co w tym wszystkim chodzi. Jeszcze raz dokładnie przeanalizowali zebrane informacje. W pewnej chwili poirytowany Ziemowit odwrócił się w stronę kolegi i krzyknął:
- Nie mogę się skupi! Słońce mnie oślepia! Mówiłem ci przecież, żebyś zamontował
w oknach rolety!
Urażony Alojzy odpowiedział zdecydowanym tonem:
- Nie mogę zajmować się takim błahostkami. Mam dużo ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś rolety.
W tym momencie detektywi zaczęli się kłócić. Zapomnieli o problemie, z jakim przyszedł do nich chłopiec. Gdy ochłonęli, ponownie wzięli się do pracy. Nagle Alojzy zapytał:
- O jakiej porze dnia Emil jest śledzony?
- W południe, kiedy słońce jest wysoko na niebie i świeci mu w plecy. Pamiętasz? Pokazywał nam swoją opaleniznę na karku – odpowiedział Ziemowit.
Detektyw był bardzo dumny, że zapamiętał taki szczegół. Pamięć nie zawiodła go i tym razem.
- Aha… To ja już wiem! Rozwiązałem zagadkę! Choć ze mną! – krzyknął podekscytowany Alojzy.
Wyszli na podwórko. Przed budynkiem spotkali Emila, który wracał do biura detektywistycznego, ponieważ zostawił tam klucze od domu. Chłopiec znowu był przestraszony. Gdy szedł i podziwiał, jak słońce odbijało promienie od diamencika, ktoś zaczął go śledzić.
- Patrzcie, znowu tu jest i chce mi go zabrać!- krzyknął zdenerwowany. - Gońcie go!
- Emilku, rozwiązaliśmy twoją zagadkę – powiedział spokojnie uśmiechnięty Alojzy. - Kiedy idziesz z diamencikiem i oglądasz go, słońce odbija się od niego i tworzy się cień. Lecz gdy się odwracasz, to diamencik odwraca się razem z tobą i dlatego nikogo nie widzisz.
- To cień? Dziękuję wam! - odetchnął z ulgą chłopiec i przytulił obu detektywów.
Ich radość przerwał kobiecy głos.
- Pomóżcie mi rozwiązać zagadkę! - krzyczała z okna jakaś ruda pani.

Detektywi nie mieli ani chwili odpoczynku, ponieważ ich pomocy potrzebowali kolejni interesanci. Alojzy i Ziemowit musieli rozwiązać następną, tajemniczą zagadkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz