Tego dnia
Natalka po raz pierwszy w życiu sama wracała ze szkoły. Długo prosiła rodziców,
żeby się zgodzili. W końcu była już dużą dziewczyną! Gdy tylko zajęcia dobiegły
końca, dziewczynka popędziła do szatni, zmieniła obuwie i wybiegła ze szkoły.
Czuła się taka dorosła i samodzielna! Pewnym krokiem ruszyła przed siebie.
Doszła do parku i skręciła w alejkę prowadzącą ku Dużej Ulicy. Otuliła ją cisza
wielkich, rozłożystych drzew. Płatki śniegu tańczyły w powiewach wiatru.
Zapadał zmierzch, ale parkowe latarnie jeszcze się nie włączyły. Nagle – w
mroku przed sobą – Natalka dostrzegła niewyraźny kształt. Stanęła zaskoczona,
bo oto z krzaków wyłonił się pies. Przerażona dziewczynka zaczęła bardzo szybko
uciekać. Dopiero przed blokiem rozejrzała się i kiedy zobaczyła sąsiadkę
wracającą z zakupów, odetchnęła. Za nic
w świecie nie chciała powiedzieć rodzicom o zdarzeniu w parku, bo na pewno nie
pozwoliliby jej na samodzielne powroty ze szkoły. Ale co będzie, gdy sytuacja
się powtórzy?
Następnego dnia, po skończonych
lekcjach, z bijącym ze strachu sercem, zaczęła ubierać się w szatni. Jej
niepokój zauważyła przyjaciółka i zapytała, co się dzieje. Natalka opowiedziała
Julce o wszystkim. Po naradzie dziewczynki postanowiły wracać razem.
Przez kilka kolejnych dni w parku nie
wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Aż do dnia, kiedy Julka się rozchorowała i
Natalka musiała wracać sama. Padał wtedy marznący deszcz i było ślisko. Idąc
parkiem, nagle usłyszała, że ktoś jest za krzewami. Przerażona chciała uciekać,
ale zamiast tego upadła i nie dała rady się podnieść. Wtem zza drzew wyłonił
się znajomy pies, a za nim jakaś pani. Kobieta wyglądała bardzo dziwnie. Miała
na sobie znoszone ubranie i buty. Natalka była przerażona, gdy ta zaczęła iść w
jej stronę. Z trwogi nie była w stanie wołać o pomoc. Gdy staruszka nachyliła
się nad nią, strach natychmiast ustąpił. Nieznajoma miała miłą twarz i dobre,
choć smutne oczy. Pomogła podnieść się Natalce i nie odzywając się ani słowem, odprowadziła
ją do przejścia. Gdy dziewczynka się odwróciła, zobaczyła, że kobieta wraz ze
swoim czworonożnym towarzyszem odchodzi. Zaglądała do poustawianych wzdłuż
alejki koszy na śmieci. „Kim jest ta dobra pani i czego szuka w śmietnikach?” –
pomyślała. Postanowiła się tego dowiedzieć. Przez kilka dni chowała się za
drzewem i obserwowała staruszkę, która zawsze w towarzystwie psa wędrowała po
parku w poszukiwaniu, jak się okazało, czegoś do jedzenia. Następnie wracała do
swego starego domku. Natalce żal było starszej pani. Pies również przestał
wyglądać tak groźnie jak za pierwszym razem.
Pewnego dnia dziewczynka wzięła ze
sobą puszkę karmy i pachnące drożdżówki. Gdy tylko zauważyła czworonoga, wyszła
zza drzewa. Trochę wystraszona podeszła do staruszki i przywitała się. Podziękowała
za pomoc podczas ich pierwszego spotkania i wręczyła jedzenie. Zauważyła, że w
oczach zdziwionej kobiety pojawiły się łzy. Po chwili ciszy staruszka
powiedziała, że ma na imię Amelia, a jej towarzysz wabi się Urwis.
Z czasem pomiędzy Natalką a panią
Amelią i Urwisem nawiązała się przyjaźń. Dziewczynka poznała smutną historię
staruszki, która została sama po tym, jak jej dzieci wyjechały za granicę.
Pewnego dnia pod domem znalazła psa, którego ktoś porzucił. Od tamtej pory miała
kogoś, kto był zawsze przy niej. Starsza pani miała mało pieniędzy, dlatego
szukała resztek w koszach.
Natalka podzieliła się swoim
odkryciem z Julią. Dziewczynki wspólnie z wychowawczynią zorganizowały akcję
charytatywną, aby pomóc staruszce. Regularnie odwiedzały panią Amelię. Pomagały
jej w robieniu zakupów i sprzątaniu. Dzięki tym spotkaniom staruszka
odzyskała radość życia. Jej oczy nie były już smutne. Urwis również
zaakceptował dziewczynki i każdego dnia czekał na nie w miejscu, gdzie Natalka pierwszy raz go
zobaczyła.
Jak się okazuje, czasami tak niewiele trzeba, żeby wnieść odrobinę
radości do życia osoby starszej i samotnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz